4 mar 2024

deszcz muzyki

 Po całym dniu zajęć, przygotowań i formalności Bert i kilku innych ludzi z jego ekipy usiedli na piwie w dość dobrej restauracji-pubie. Kevin jeden z jego pracowników martwił się o jutrzejsze wydarzenia, można powiedzieć hit roku. Kiedy zrobił łyk piwa poczuł potrzebę podzielenia się niepokojem i wycedził: czy na spektakl i koncert przyjdą ludzie? Razem zrobili wszystko co trzeba, inna rzecz, że mieli kasę na reklamę, honoraria i wszystkie te rzeczy związane z organizacją imprezy. Akurat koncert był jubileuszowy. Przedziwna rzecz bo także lokal, w którym siedzieli i gawędzili też kończył swoje dwudziestopięciolecie. Obsługa była młoda, a co ważniejsze przyjemna. Bert udał, że nie słyszy głośnych obaw współbiesiadników. Wiedział, że ci z wydziału zapewnili osinobusy dla chętnych z miasta na to co przygotowali w remizie. Kiedy wypili po drugim piwie, zaczęli się rozchodzić. Pochłonięci zmęczeniem i stresującymi lękami nie zauważyli, że na dworze pada. Zagrzmiało tak, że nie można było rozróżnić czy to industrial techno, czy też może space, a może noise electronica.