14 kwi 2023

orzech

 

Dla nieuważnych świat natury w sierpniowy poranek nie tylko pokazywał, ale demonstracyjnie i ceremonialnie obwieszczał chwałę słońca, blasku i nieskończonych jasnych lśnień, tak, że mogli to brać za samą wieczność. Ci bardziej ułomni czyli racjonalni, wiedzieli, że przyjdzie nie tylko jesień, ale i długa zima.

Chłopiec Petro  tego dnia czuł się jak samoistny władca. Przyjechał bryczką na wiejski odpust. Musiał rozpoznawać osoby i czuć do nich zaufanie. Czuł - to dobre słowo - bowiem skąd  mógł wiedzieć, że jest z rodziną, że ta największa postać to ojciec, a ta tuż obok to mama, a pozostali to rodzeństwo i oddani naturalni bliscy.

Szedł do miejsca, które było źródłem podnieconego odświętnego zbiorowiska. Stragany,  nie pamiętał po latach z czym dokładnie one mogły być, ale ujmowały powiewającym barwnym wigorem. Cieszyły wszystkim co się na nich znajdowało... 

U gospodarzy, u których gościli, telewizor miał nakładkę z kolorowymi tęczowymi paskami a w ogrodzie dorodne włoskie orzechy dawały w upał schronienie zielenią i cieniem. Miejsce wytchnienia i krotochwili. Ich owoce były niedojrzałe i barwiły palce ale były bardzo mleczne i mdło słodkawe.